top of page

Norweskie wędrówki - szlak na Trolltunga.

  • Zdjęcie autora: Gosia
    Gosia
  • 20 cze 2020
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 22 cze 2020


To właśnie rano, przy świetle wschodzącego słońca, uderzyło nas piękno tego miejsca.

Po śniadaniu czas na hasło : no to w drogę ! Pierwsze 4 km można podjechać busem, który jest tam typowo w tym celu. Jest to odcinek stromej drogi asfaltowej, a wydaje mi się, że nie tylko mnie męczy chodzenie po asfalcie. Możecie również wybrać się na szczyt z przewodnikiem, ruszają oni z grupą kilku osób co jakiś czas. Te informacje się zmieniają, dlatego nie podaję Wam dokładnie o których godzinach itd. Na bieżąco możecie informować się tutaj. Znajdziecie tam również godziny odjazdów busów oraz cennik.

Jesteśmy na początku szlaku, gdzie można poruszać się już tylko pieszo. Widzimy tabliczkę 'Trolltunga 10km⬆️'

I wtedy przypomina nam się to, co przeczytaliśmy na temat tej trasy - ciężka, męcząca, tylko dla odważnych, trzeba przygotowywać się grube tygodnie itp...

Ok! Pojawiła się lekka obawa, czy aby napewno damy radę, ale przecież zawsze możemy się wrócić. Wtedy widzimy kolesia, który ma na sobie Conversy, dopasowane, krótkie spodnie, t-shirt i plecaczek 10l z Decathlona. Porównując go do nas, gdzie ubrani byliśmy w typowe górskie obuwie, spodnie, kurtki, z 2 plecakami 30 i 50 litrów wypełnionych zapasami wody i jedzenia oraz innymi gadżetami górskimi - stwierdziliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani (przynajmniej wizualnie😂). Pierwszy odcinek łatwo poszedł. Nawet zastanawialiśmy się, o czym piszą Ci wszyscy ludzi uważający ten szlak za tak trudny. Piękna pogoda, przyjemny wietrzyk, strumyk i piękne widoki juz od pierwszych kroków - warunki idealne.

Tak wygląda początek trasy. W tle widzimy lodowiec.


I wtedy naszym oczom ukazała się ona - najcięższa część szlaku. Prawie pionowe wejście po kamiennych schodach. To chyba o to chodziło tym wszystkim wędrowcom. Faktycznie było to ciężkie podejście. Ale przecież nigdzie nam się nie spieszy. Powolutku pokonaliśmy skały.

Teraz trasa była już spokojniejsza. Raz w górę, raz w dół. Raz po błocie, za chwilę po skałach. Piękne widoki cały czas wokół. Od tych gór, które zdobywałam wczesniej w Polsce, szlak różni się tym, że nie ma tam najmniejszego odcinka prowadzącego przez las. Cały czas idziemy z otwartą przestrzenią nad nami (warto zabrać czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne).

Po drodze zrobiliśmy kilka przystanków na uzupełnienie wody, czy jakąś przekąskę. Ale w takim otoczeniu było to niesamowicie przyjemne. Przy trasie co jakiś czas spotkacie strumyk, gdzie śmiało można napełnić butelkę wodą.

Co kilometr znajdują się tabliczki informujące nas ile km jeszcze przed nami. Im bliżej celu tym bardziej wypatruje się tej tabliczki. Może dla niektórych 10km to nie dużo, ale my jesteśmy raczej amatorami w górskich wyprawach. Pamiętajcie, że absolutnie nie można tego porównywać np z trasą nad nasze polskie Morskie Oko - mamy tu zupełnie inny rodzaj terenu i poziom trudności.

Te góry zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Zdjęcie niestety nie oddaje ich potęgi.


Dotarliśmy na miejsce! Widoki przepiękne! Ale bardziej zachwycił nas widok na jezioro Ringedalsvatnet, które widać z góry, niż sam Trolltunga. Do zdjęcia na nim czekaliśmy około 2h - tak jest aż tak popularny. Wychodząc na tę wystającą nad przepaść półkę skalną, w ogóle nie odczuwa się wysokości na jakiej sie znajdujemy. Język wygląda z tej perspektywy całkowicie inaczej.

W całym otoczeniu jest mnóstwo skał na których można odpocząć, coś zjeść czy zebrać siły na powrót. Nie ma tam ubikacji czy jakiegoś schroniska. Pamiętajcie, że to w końcu Norwegia, a oni starają się zostawić naturę taką jaka jest.

Zdjęcie zrobione, więc czas ruszać w dół. Powrót nie jest już tak bardzo ekscytujący i oczywiście leci szybciej niż wyjście. Ale jednak nadal jest to to samo 10km, które potrafi zmęczyć. Ważna rada - sprawdźcie koniecznie, o której odjeżdza ostatni bus zwożący Was na parking, warto tak rozplanować trasę, aby zdążyć na ten przedostatni - w razie, gdybyście się nie zmieścili, macie jeszcze jeden 😉


Dla osób, które nie wyjadą na 2 parking - chętnych na podwózkę Was w dół czy w górę jest naprawdę sporo, także nie krępujcie się łapać stopa. Tam jest to normalne i ludzie chętnie wezmą Was do swojego samochodu.


Nasza wyprawa zajęła nam praktycznie cały dzień. Zaczęliśmy około godziny 8:00, a do samochodu wróciliśmy około 18-19. Ale warto podkreślić, że tempo naszej wędrówki nie było bardzo szybkie, raczej rekreacyjne. Postawiliśmy na wyciszenie, chłonięcie widoków i czystego powietrza, a nie na jak najszybsze wyjście i zejście. Wieczorem udaliśmy się do centrum miejscowości Odda, gdzie znajduje się pole namiotowe i mozliwość skorzystania z prysznica. Weźcie koniecznie ze sobą klapki pod prysznic i jakąś reklamówke lub torbę do której będziecie mogli włożyć ubrania podczas kąpieli. Niestety warunki nie są najlepsze, a prowizoryczne prysznice pryskają na wszystkie strony. Na szczęście woda jest ciepła 😁 Samochód zaparkowaliśmy wzdłuż drogi na bezpłatnym parkingu. Rano czekał na nas taki widok ⬇️ oczywiście kawka i typowa norweska drożdżówka, którą bardzo Wam polecam!

Czas w tym miejscu zdecydowanie płynie wolniej. Zapomina się o całym tym życiowym pośpiechu czy problemach. Można się zresetować w 100%.


Podsumowując - nie bójcie się szlaku na Trolltunga. Oprócz jednego, stromego podejścia, trasa jest umiarkowana. Widzieliśmy rodziny z dziećmi, osoby z psiakami czy właśnie te totalnie nieprzygotowane, jeśli chodzi o obuwie czy odzież na tę trasę. I wszyscy dali radę!

Są też zdobywcy, którzy decydują się na rozbicie namiotu na górze. Mając to w planach, pamiętajcie tylko, że jest to teren skalisty, więc warto zadbać o odpowiednie wyposażenie, aby noc obok Trolltunga była bezpieczna i choć trochę wygodna.



Dajcie znać czy byliście już w norweskich górach. A może Trolltunga jest Wam dobrze znany i macie inne podejście, niż ja, do całej wyprawy na niego? Chętnie odwiedzę Wasze blogi i poczytam Wasze historie.

Zostawiam Wam również link do bardzo amatorskiego filmiku z trasy na Trolltunga oraz samego szlaku (niestety kręcony telefonem). Filmik tutaj. Życzę Wam wspaniałego dnia! Do następnego 💋


Wodospad Langfossen znajdujący się przy drodze E134 wracając z Oddy do Hamar, obok Parku Narodowego Folgefonna.

4 則留言


Gosia
Gosia
2020年6月23日

Bezkresnepodróże dziękuję! Życzę, aby te marzenia się spełniły ❤️

按讚

Bezkresnepodroze
Bezkresnepodroze
2020年6月22日

Piękne krajobrazy. Jedno z moich marzeń do spełnienia. Ach, tyle jeszcze do zobaczenia, a tak niewiele urlopu! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam także na mojego bloga: https://bezkresnepodroze.pl .

按讚

Gosia
Gosia
2020年6月21日

Dziękuje! Polecam z całego serca! Ja sama nawet nie wyobrażałam sobie, że to może wyglądać, aż tak zjawiskowo! Żadne zdjęcie w Internecie, które widziałam, nie oddaje tego piękna 🥰🥰

按讚

beforeankadies
2020年6月20日

Wooow! To miejsce jest magiczne! Od dawna marzą mi się norweskie fiordy, mam nadzieje, że uda mi się je wkrótce odwiedzić :)

按讚
bottom of page