top of page

Nowości pielęgnacyjne | Październikowe podsumowanie.

  • Zdjęcie autora: Gosia
    Gosia
  • 31 paź 2020
  • 4 minut(y) czytania

Jeśli ktoś z Was śledzi mnie na Instagramie, (a tego, kto jeszcze tego nie robi serdecznie zapraszam na moje konto @_slodowska) to jakiś czas temu mógł zobaczyć na moim Instastories unboxing paczki od drogerii Cocolita z nowościami kosmetycznymi. Wpadłam na pomysł, że stworzę dla Was comiesięczny cykl kosmetyczny, gdzie testować będę kosmetyki, z którymi wcześniej nie miałam do czynienia. Dla Was będzie to wskazówka, na które warto się zdecydować, a ja może znajdę swoich nowych ulubieńców. 🤔😁 Propozycje z dzisiejszego wpisu testowałam jakiś czas i recenzja ta całkowicie oparta jest na mojej opinii. Mam nadzieję, że komuś się to przyda 😅

Zaczniemy od peelingu VEGE SKIN od DermoFuture. To, co w momencie zwaliło mnie z nóg, to jego obłędny (jak dla mnie) zapach - słodziak, który pachnie jak gumy Mamba. Potrafi wprowadzić w łazience niesamowitą aurę i całkowicie zrelaksować. Peeling nie należy do tych najmocniejszych. Delikatnie wygładza naszą skórę, pozostawiając ją miękką. Podczas aplikacji wydaje się, że nie zawiera w sobie zbyt wielu drobinek. Konsystencja jest dość rzadka, na początku możecie z rozpędu wycisnąć o wiele za dużo. Już niewielka ilość tak naprawdę wystarcza na każdą z części ciała - myślę, że będzie wydajny, ale sama nie zużyłam jeszcze całego, więc nie wiem na jak długo będę go miała. To co z pewnością zachęca do jego zakupu to stosunkowo niska cena. Producent zaleca go do twarzy i ciała, ale ja stosowałam go tylko do ciała. Oceniam go 3/5.

Peeling kosztuje 13,90 zł i możecie kupić go TUTAJ


Kolejny kosmetyk to również peeling do ciała tym razem od BodyBoom. Jest to peeling z pestek jagód. Produkt wręcz sypki, składający się głównie z drobinek peelingujących. Już po samym otwarciu opakowania można stwierdzić, że będzie działał. I tak też się dzieje. Dobrze usuwa martwy naskórek, pozostawiając skórę gładką i miękką. To co mnie w nim nie przekonuje to jego zapach. Ale pamiętajcie - to tylko kwestia gustu. Dla mnie pachnie jak winogron, który rośnie w ogrodzie. Ale duży plus za piękne opakowanie, które ładnie prezentuje się w łazience. Daję mu mocne 4/5.


Peeling jest dziś na promocji i kosztuje 14,90zł / 100g i możecie kupić go TUTAJ


Nowością w mojej kosmetyczce okazał się również krem do rąk od marki Fluff. Mam wrażenie, że robią oni furorę na Instagramie nie tylko dzięki samym produktom, ale przez te śliczne opakowania, które aż proszą się, żeby zabrać je ze sobą. Marka Fluff zasłynęła również dzięki produkcji lodówek do kosmetyków - tak Twój wzrok Cię nie zawodzi. Możesz zobaczyć je tutaj. Ale wracając do kremu. Pięknie pachnie, ma delikatnie żelową konsystencję, nie pozostawia lepkiej warstwy, genialnie wygląda. Nie wiem czy zrozumiecie o co dokładnie mi chodzi, ale jak dla mnie, robi on na dłoniach taką powłoczkę, sprawiając, że są wygładzone. Ale na popękane, spierzchnięte ręce mam wrażenie, że nie jest najlepszą opcją. Jeśli szukacie czegoś mocno nawilżającego to sięgnijcie po inny produkt. Jeśli lubicie efekt gładkich dłoni to śmiało wrzućcie go do torebki. Nie przyznaję mu punktów, bo nie wiem w jakiej kategorii miałaby to być ocena.

Krem kosztuje 8,90zł i kupicie go TUTAJ

Odżywka do włosów od NACOMI jest dla mnie kolejną nowością. Aplikujemy ją na umyte, wilgotne włosy (bez spłukiwania). Łatwo się rozprowadza, delikatnie i przyjemnie pachnie. Pomaga w rozczesywaniu, ale nie jest to spektakularna pomoc. Włosy są wygładzone i miękkie. Dla mnie 3,5/5. Szału nie zrobiła, ale najgorsza też nie jest. Ja lubię często zmieniać produkty do włosów, ponieważ bardzo szybko przyzwyczajają się one do danego kosmetyku i efekty szlag trafia. Więc jako chwilowy produkt jest całkiem w porządku. Plus za naturalne, wegańskie składniki.

Kosztuje 23,90 zł i możecie kupić ją TUTAJ


Na mojej liście już przedostatni produkt - puder enzymatyczny do oczyszczania twarzy od FaceBoom. Kupiłam go z czystej ciekawości - 'o co chodzi z tym pudrem?'. Okazało się, że bardzo się polubiliśmy. Odrobinę produktu dajemy na zwilżoną dłoń, po czym rozcieramy. Tworzy się delikatna, kremowa konsystencja. Czuć, że buźka jest dobrze oczyszczona i powiedziałabym nawet, że nawilżona. Nie występuje uczucie przesuszenia. Jedyny minus dla tego produktu to brak aplikatora w zestawie. Marka mogłaby pomyśleć o dołączeniu jakiejś małej łyżeczki. (?) Przy pierwszych użyciach ciężko wyznać się ile produktu powinniśmy nabrać. Nie możemy zmoczyć też tego w opakowaniu, nasypać prosto z pojemniczka też się nie da, bo wysypuje się go cała masa - tak niestety zrobiłam taki test. Także ciężko z dozowaniem. A może to ja nie potrafię znaleźć na niego sposobu? Jeśli jakiś macie to dajcie mi koniecznie znać, bo sam produkt jest bardzo dobry.

Daję mu 4/5.

Puder jest aktualnie na promocji za 16,90zł i możecie kupić go TUTAJ


Na koniec zostawiłam mój ulubiony produkt z całego zamówienia. Luksusowe masło do ciała od firmy Bielenda zostanie ze mną na dłużej. Delikatna konsystencja, która świetnie się rozprowadza. Balsam wchłania się momentalnie, pozostawiając skórę nawilżoną i miękką. Nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy. Zapach również jest bardzo delikatny i zmysłowy. Ten kosmetyk jak dla mnie ma wszystko co powinien mieć - od pięknego opakowania po przystępną cenę. 5/5, zdecydowanie!

Kosztuje 12 zł i kupicie go TUTAJ (na stronie Cocolita niestety jest wyprzedany)


To już wszystko na dziś. Mam nadzieję, że ta wiedza będzie dla Was przydatna. A sposób w jaki przekazałam moje opinie o kosmetykach jest prosty i czytelny. Dajcie znać czy podoba się Wam pomysł z comiesięcznymi nowościami w mojej kosmetyczce. Życzę Wam pięknego dnia! 🍁 Do następnego! 💋

Comments


bottom of page